"Szemrani klienci japońskich banków" - Katarzyna Szełemej
Mafia odpowiada za blisko połowę złych kredytów w Japonii.
Tak twierdzi ,,Far Eastern Economic Review", prestiżowy tygodnik
wydawany w Hongkongu, który powołuje się na opinię Raisuke Miyawaki, byłego
szefa japońskiej policji. W zeszłym roku grupa byłych agentów FBI i amerykańskich
prawników odkryła sieć powiązań między bankami a grupami yakuza. Prawie połowa
firm nieoddających długów powiązana jest z mafią, do gangsterów trafiało około
połowy z pożyczonych przez nie 300-400 mld dolarów - wykazało śledztwo. Agenci
odkryli, że organizacje yakuza działały niemal w każdej sferze gospodarki -
budownictwie, rozrywce, ale też np. w szpitalach. Wbrew wcześniejszym przypuszczeniom
to banki wyciągnęły pierwsze rękę do przestępców. W latach 80. potaniały kredyty
zaciągane za granicą, więc takie giganty jak Toyota, Sony czy Honda zaczęły
pożyczać pieniądze na międzynarodowych rynkach finansowych. Zmusiło to japońskie
banki do szukania innych klientów. Grupy yakuza dzięki kredytom mogły zainwestować
w inne dziedziny niż prostytucja czy handel narkotykami. Banki przymykały oko
na dane księgowe klientów, a gdy orientowały się, że nie mogą liczyć na spłatę
kredytów, było za późno. Szacuje się, że zmarły w 1991 roku Susumo Ishii - głowa
Inagawakai, trzeciej co do wielkości grupy przestępczej w Japonii - pożyczył
od 12 różnych instytucji, w tym Nomura Securities i Nikko Securities, co najmniej
300 mln dolarów. Według badań zleconych przez japoński rząd 49 ze 116 zbadanych
kredytów udzielonych firmom budowlanym zaciągnęły firmy powiązane ze światem
przestępczym. Dopóki indeksy giełdowe rosły, wszyscy byli zadowoleni, kiedy
zaczęły spadać, pojawiły się problemy. Od 1997 roku zginęło tragicznie siedem
osób zaangażowanych w badanie złych długów japońskich banków. - Banki obawiają
się zażądać likwidacji niektórych firm, ponieważ są zastraszone przez mafię
- twierdzi Robert Whiting, ekspert ds. zorganizowanych grup przestępczych w
Japonii. W ostatnim raporcie o przestępczości międzynarodowej amerykański rząd
określił yakuza jako ,,jedne z największych i najbardziej wpływowych organizacji
przestępczych na świecie". Amerykanie mają się o co martwić. - Grupy yakuza
zainwestowały na ich rynku tyle, że wycofanie tych pieniędzy wywołałoby poważne
problemy - twierdzi wspomniany już Raisuke Miyawaki. Według niektórych amerykańskich
prawników japońska mafia zainwestowała rynkach finansowych w USA około 50 mld
dolarów. Wartość złych długów instytucji finansowych Japonii według oficjalnych
źródeł wynosi około 327 mld dol. Jednak jak podaje ,,Far Eastern Economic Review",
powołując się na niezależnych analityków, rzeczywista ich wartość waha się między
800 mld a 1,6 bln dol.!
Organizacje yakuza zaczęły powstawać w XVII wieku. Przyciągały bezrobotnych
samurajów i szybko przemieniły się w grupy przestępcze. Do dziś członków tych
organizacji obowiązuje kodeks samurajski. Za najważniejszą zasadę uznaje się
lojalność wobec grupy. Obecnie w Japonii istnieje około 78 tys. grup yakuza.